Boże rozwiązanie naszych problemów
Życie chrześcijanina nie zawsze jest proste i czasami borykamy się z różnymi problemami, niekiedy bardzo poważnymi. W tym rozdziale zobaczymy, jak Bóg chce, abyśmy sobie z nimi radzili. Zobaczymy też, jak blisko rozwiązanie naszych problemów jest związane z naszym rozumieniem biblijnych prawd i doktryn.
Borykamy się z różnymi problemami: osobistymi, w pracy, finansowymi, rodzinnymi, zdrowotnymi, z niesprzyjającymi okolicznościami, ze zniechęceniem, brakiem sukcesu. Niektóre problemy mogą wpłynąć na nasze zdrowie, świadectwo o Bogu i przebieg służby. Do takich należą: śmierć ukochanej osoby, narodziny chorego dziecka, odrzucenie ewangelii przez bliską osobę, nerwowe załamanie, ciężki wypadek samochodowy czy choroba nowotworowa.
Problemy takie jak te należą do rzeczywistości i mogą się pojawić w życiu nawet najbardziej oddanego Bogu chrześcijanina. Pyta on wtedy sam siebie, jak może sobie z nimi poradzić, przezwyciężyć je, odczuwać pokój, przeżywając problem.
Czy istnieją odpowiedzi na te pytania? Spróbujmy je odnaleźć…
Próbujemy rozwiązywać nasze problemy sami. W jaki sposób? Rozmawiamy o nich z innymi, bierzemy pod uwagę sugestie bliskich nam ludzi, szukamy książek, które zajmują się naszymi problemami i czytamy je z zapałem. Innym rozwiązaniem jest modlitwa (np. apostoł Paweł w 2 Kor 12,9) o zaradzenie problemowi. Niektóre z rozwiązań, jakich udzielają nam ludzie, mogą być pomocne, ale nawet wtedy niemożność pokonania własnego problemu nadal pozostaje. I wtedy reagujemy w najróżniejszy sposób: zamartwiamy się problemem, doprowadzając się do choroby, stajemy się zgorzkniali i zbuntowani, oskarżamy siebie lub innych, próbujemy uciec od problemu i udawać, że nic się właściwie nie przydarzyło.
Naszym głównym problemem jest jednak nasz egoizm i samolubstwo. Stale patrzymy na siebie, na nasze problemy, nasze trudności, naszą pracę, naszą przyszłość, nasze zdrowie. Jesteśmy skupieni na sobie i widzimy wszystko przez pryzmat egocentryzmu. To uwidacznia się nawet w naszych modlitwach. Pomyśl, jak często używamy słów: „ja”, „mój”, „my”, „nasz” w modlitwie. Tak łatwo jest skoncentrować się na swoich problemach i potrzebach!
Dziwne, że im więcej koncentrujemy się na sobie, tym większe stają się nasze problemy, tym trudniej znaleźć na nie odpowiedź. Dlaczego? Dlatego, że nasze myśli, nasza uwaga zwracają się w złym kierunku, koncentrują się na nas, nie na Bogu.
Zanim pójdziemy dalej, zatrzymaj się i zapytaj siebie, czy to prawda. Czy patrzysz na swoje problemy z własnego punktu widzenia? Czy jesteś egocentryczny w sposobie myślenia, planowaniu, w modlitwie? Muszę przyznać, że tak było w moim życiu i służbie przez wiele lat. Mój egocentryzm nie był jednak rozwiązaniem moich problemów, którego tak bardzo szukałem. Dziś wierzę, że znalazłem Boże rozwiązanie. Codziennie próbuję wprowadzić je w czyn, najlepiej jak mogę. Działa!!!
Kim jesteśmy, jak się modlimy, w jaki sposób uwielbiamy Boga, jak ewangelizujemy, jak żyjemy i w jaki sposób radzimy sobie z problemami – to wszystko zależy od tego, jak postrzegamy Boga. Musimy zadać sobie pytania, jak dobrze Go znamy i jak często o Nim myślimy. Największym problemem współczesnych chrześcijan jest brak rozumienia Bożej istoty. Nie wiemy o Nim tyle, ile powinniśmy; nie znamy Go tak jak powinniśmy i nie rozmyślamy o Nim tyle, ile powinniśmy. Skupiamy się na samych sobie, na własnych problemach, zamiast na Bogu.
Głównym problemem człowieka jest jego egoizm, koncentracja na sobie samym. Bóg chce to zmienić. Chce, aby w każdej sytuacji, w chwili pojawienia się trudności, człowiek w pierwszym odruchu koncentrował się na Nim. W pierwszym odruchu, nie w ostateczności! Taka zmiana sposobu myślenia wymaga wiele czasu, cierpliwości i wysiłku. Nie zdarza się to w ciągu jednej nocy, ale zacząć należy dzisiaj. Kiedy zacznę się koncentrować na Nim, On zrobi jedną z dwóch rzeczy: albo usunie problem, albo – co zdarza się częściej – da mi pomoc i siłę, by go przezwyciężyć (2 Kor 12,9).
Bóg chce, abyśmy:
Muszę koncentrować się na Bogu, kiedy napotykam problem. Prorok Ezechiel był młodym człowiekiem (miał około 30 lat), gdy Bóg zaczął przygotowywać go do bardzo trudnej służby, służby pełnej problemów. Bóg chciał, aby Ezechiel poszedł nie do obcego ludu lub obcej ziemi, ale do swoich (Ez 3,5). On wiedział i powiedział o tym Ezechielowi, że wśród swoich nie będzie miał posłuchu (3,7). Co za trudna służba! Jak Bóg go do niej przygotowywał? Pierwszym krokiem Ezechiela było danie mu wizji Boga (1,1 i 26-28). Gdy Ezechiel zobaczył Boga, został przez Niego powołany i posłany (2,1; 3,12). I Ezechiel poszedł, mimo że z rozgoryczonym sercem (3,14). Nie wydawał się być bardzo zachęcony do działania, kiedy myślał o problemach i kiedy się na nich koncentrował. Ale potem, w wersecie 23, widział ponownie chwałę Pana – tak jak w rozdziale 1 – to było ostatecznym rozwiązaniem Jego problemów. Kiedy zaczął się koncentrować na Bogu, jego problemy zostały rozwiązane.
Muszę się koncentrować na Bogu, kiedy uwielbiam. Uwielbianie to widzenie Boga takim, jaki jest, mówienie Mu tego, co zobaczyliśmy, wyznawanie Mu miłości. W tym znaczeniu będziemy Go uwielbiać „w duchu i w prawdzie” (J 4,23-29). Robił tak Dawid (1 Krn 29,10-13). On nauczył się prawd o Bogu, więc powiedział Mu to, czego się nauczył i na tej podstawie Go uwielbiał.
Bóg oczekuje od nas tego bardziej niż czegokolwiek innego. Ale jak możemy Go uwielbiać, kiedy nie jesteśmy zdyscyplinowani w koncentrowaniu naszych myśli na Nim i na tym, co o Nim wiemy? Im więcej wiemy o Bogu, tym lepiej Go znamy, tym bardziej się na Nim koncentrujemy i tym bardziej rozumiemy Jego Słowo, tym lepiej się modlimy, tym lepiej możemy sobie radzić z problemami, żyć dla Niego i służyć Mu, tym lepiej możemy Go uwielbiać.
Mamy przed sobą trzy jasne cele: widzieć jaśniej i rozumieć Boga lepiej, znać Go lepiej, koncentrować się na Nim w każdej sytuacji. Jak możemy te cele osiągnąć? Jakie praktyczne kroki musimy podjąć?
Musimy wyznaczyć sobie określony czas każdego dnia (najlepiej, jeśli to możliwe, rano), aby mieć tzw. „cichy czas”, by być sam na sam z Bogiem. „Cichy czas” powinien obejmować czytanie wersetu lub fragmentu Biblii, modlitwę, aby w czasie czytania Bóg się nam objawił, podkreślenie lub zapisanie tego, co zobaczyliśmy. Powinniśmy myśleć o tym w ciągu całego dnia i powiedzieć o tym komuś.
Moja sugestia to rozpoczęcie czytania Biblii od 40 rozdziału Księgi Izajasza i czytanie po jednym rozdziale każdego dnia aż do końca księgi. Następną księgą powinny być psalmy – codziennie po jednym.
Kiedy zaczniesz być coraz bardziej skoncentrowany na Bogu w swoim studiowaniu Biblii, życiu modlitewnym, uwielbianiu, służbie i w radzeniu sobie z problemami, Bóg będzie ci błogosławił w szczególny sposób. Im bardziej rozumiesz Boga, znasz Go, koncentrujesz się na Nim zamiast na sobie i swoich problemach, tym mniej problemów będziesz miał lub tym więcej siły otrzymasz, by je pokonać. To jest Boże rozwiązanie.
Izajasz w swojej księdze w rozdziale 6 pokazuje, jak Bóg go powołał do służby proroka wśród swego ludu. Boże powołanie zawarte jest w wersetach 8 i 9: „Potem usłyszałem głos Pana, który rzekł: Kogo poślę? I kto tam pójdzie? Tedy odpowiedziałem: Oto jestem, poślij mnie! A On rzekł: Idź i mów do tego ludu„. Ale zanim Bóg powołał Izajasza do służby, chciał, by Izajasz zobaczył Go jaśniej i poznał Go lepiej. Więc w wersecie 1 czytamy: „W roku śmierci króla Uzjasza widziałem Pana...” To było tak, jak gdyby Bóg mówił Izajaszowi: powołam cię do mojej służby, chcę byś był moim prorokiem, ale jeszcze nie jesteś gotowy; chcę, abyś mnie zobaczył, poznał, by być gotowym na wszystko.
To samo można zastosować do każdego z nas. Bóg chce, abyśmy dla Niego pracowali, ale, przede wszystkim chce, abyśmy Go widzieli i znali. Wtedy będziemy gotowi do służby dla Niego i do stawienia czoła problemom, jakie ona spowoduje.
W tamtym czasie Bóg objawił Izajaszowi swoją wszechwładzę: „widziałem Pana siedzącego na tronie wysokim i wyniosłym, a kraj jego szaty wypełniał świątynię„, świętość: „I wołał jeden do drugiego: Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów! Pełna jest wszystka ziemia chwały jego” i moc: „I zatrzęsły się progi w posadach od tego potężnego głosu, a przybytek napełnił się dymem„. Izajasz nigdy nie zapomniał tego, co zobaczył tamtego dnia. Te prawdy pojawiają się stale w jego księdze. Stały się one bardzo pożyteczne, kiedy prorok borykał się z problemami zapowiedzianymi przez Boga w wersetach 9-10. Bóg powiedział mu, że lud, do którego został posłany, nie będzie go słuchał i nie odpowie na jego zwiastowanie. Izajaszowi będzie potrzebne widzenie Boga, koncentrowanie się na Jego wszechwładzy, świętości i mocy.
Poznanie Boga pomoże nam w życiu modlitewnym. Im więcej wiemy o Bogu, tym lepiej Go znamy, tym bardziej wiemy, do kogo mówimy w czasie modlitwy, tym bardziej wierzymy w Jego rozwiązania. Przeczytaj Ne 1,5-6 i Dn 2,20-23, by zobaczyć jak modlili się Nehemiasz i Daniel.
Poznanie Boga pomoże nam w uwielbianiu Go. Jezus Chrystus upomniał kobietę z Samarii w J 4,22, mówiąc: „Wy czcicie to, czego nie znacie„. Jak możemy uwielbiać Boga, jeśli tak naprawdę Go nie znamy? Uwielbianie nie jest tylko w duchu, ono jest oparte na prawdzie (J 4,23-24).
Poznanie Boga da nam siłę. Zobaczyliśmy już obietnicę daną Danielowi w Dn 11,32: „lecz lud tych, którzy znają swojego Boga, umocni się i będą działać„. Poznanie Boga nie zmienia nas w mistyków lub pustelników, to zachęta do działania i do posłuszeństwa Bożym przykazaniom.
Poznanie Boga da nam pokój. Kiedy jasno widzimy tę wspaniałą prawdę, że Bóg jest na tronie i że On całkowicie kontroluje wszystko i wszystkich, będziemy odczuwać doskonały pokój. Czy powinniśmy się martwić, skoro nasz Bóg jest wszechwładny? Znów czytamy słowa Izajasza, człowieka, który widział Pana siedzącego na tronie (Iz 6,1) i który nigdy o tym nie zapomniał: „Temu, którego umysł jest stały, zachowujesz pokój, pokój mówię; bo tobie zaufał” (Iz 26,3).
Poznanie Boga da nam wszystko, czego potrzebujemy. To jasne nauczanie Słowa Bożego. Piotr pisze w 2 P 1,3: „Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę„.
Poznanie Boga pomoże nam radzić sobie z własnymi problemami. Jest to naturalny wniosek wypływający z tego, co już zostało powiedziane. Osoba, która jest gotowa zmienić sposób swojego myślenia i swoją samolubną filozofię; która uczy się poznawać Boga i która wie, jak koncentrować się na Bogu, a nie na własnych problemach i na sobie – to osoba, która jest w stanie radzić sobie z problemami w sposób uwielbiający Boga.
Józef był jednym z wspaniałych Bożych mężów Starego Testamentu, a borykał się z wieloma problemami. Został odrzucony i był krytykowany przez swoich braci, wrzucono go do studni i sprzedano handlarzom niewolników, był kuszony przez żonę swego pana, został wtrącony do więzienia na skutek fałszywych oskarżeń, ten, komu pomógł zapomniał o nim i nie wstawił się za Józefem. Józef miał powody, aby stać się zgorzkniały i rozczarowany, jednak pomimo wszystkich problemów widzimy go uspokojonego i cichego, przebaczającego nawet gdy nadchodzi możliwość zemsty. Jakie jest tego wyjaśnienie? Józef sam nam odpowiada: 1 Mż 45,5: „Bóg mnie wysłał„; 1 Mż 45,7: „Bóg mnie posłał przed wami„; 1 Mż 45,8: „nie wyście mnie tu posłali, ale Bóg„; 1 Mż 50,20: „wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, chcąc uczynić to, co się dziś dzieje: zachować przy życiu liczny lud„.
Józef miał jasny obraz Boga. Zrozumiał, że Bóg jest wszechwładnym Bogiem, który kontroluje wszystko i wszystkich. Zrozumiał, że Bóg jest wszechmądry, że ma dla niego plan, że dokładnie wie, co robi. Oczy Józefa były skupione na Bogu. Nie na okolicznościach, nie na problemach, nie na tych, którzy go zranili, ale na Bogu. Wynikiem tego były pokój i zadowolenie. Józef nauczył się jednej z najważniejszych teologicznych prawd, że wszystko, czego doświadczamy ma dwa wyjaśnienia: albo Bóg to zesłał, tak jak zesłał burzę i wielką rybę dla nieposłusznego Jonasza (Jon 1), albo Bóg pozwolił na to, tak jak pozwolił, by szatan kusił Jego wiernego sługę, Joba (Hi 1-2). Jeśli istniałaby trzecia możliwość, to oznaczałoby, że Bóg nie jest wszechwładny, że nie kontroluje wszystkiego i wszystkich.
W takim samym duchu Paweł pisał List do Rzymian: „A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani” (Rz 8,28).
Zanim podsumuję ten rozdział, chciałbym wam pokazać jak w praktyce działa to, o czym pisałem. Oto część listu Polki, która uczestniczyła w moich wykładach na temat radzenia sobie z problemami:
…Kiedy wróciłam do domu po Twoim spotkaniu, postanowiłam zastosować Twoje sugestie i wzięłam się za studiowanie 40 rozdziału Księgi Izajasza. Nie szukałam obietnic dla siebie, ale chciałam się skupić na cechach Boga. Zaczęłam poznawać Go lepiej i widzieć coraz jaśniej. Takiego, jaki naprawdę jest. Przez swoje Słowo Bóg mi się naprawdę ukazał! Wtedy zaczęłam Go chwalić i uwielbiać. Zaczęłam uczyć się wierzyć Mu, a On zaczął mi błogosławić. Był na pierwszym miejscu w moim życiu modlitewnym. Nie ja i moje problemy – tylko On. To, o czym mówiłeś to nie tylko teoria. To działa.
Zmienił się sposób mojego studiowania Biblii. Przestałam szukać obietnic, a zaczęłam szukać Boga. Doświadczyłam unikalnego rodzaju społeczności z Nim. Moja łączność z Jezusem nie jest tak dobra, jak chciałabym, ale jest znacznie lepsza niż przedtem!
I nagle pojawił się problem w moim życiu; coś, czego się bardzo bałam Powiedziałam o tym Bogu i kiedy czytałam Księgę Izajasza 41, Bóg przemówił do mnie wersetami 9-10. Bóg nie tylko upewnił mnie, że jestem wybrana, ale obiecał mi pomoc. Polegałam na Jego słowach i zadziałało! Teraz wiem, co znaczy polegać na Bożej mocy. Wiem, co znaczy Boże błogosławieństwo, gdy Mu ufam. Zaczęłam koncentrować się na Nim. Uczę się bycia posłuszną i rozkoszuję się pokojem, jaki Bóg mi daje.
Konferencja, na której mówiłeś o radzeniu sobie z problemami była dla mnie czymś specjalnym i w kalendarzu pod datą jej rozpoczęcia zapisałam: „Nowe życie”…
Ta sama dziewczyna napisała do mnie po zakończeniu Tygodnia Ewangelizacyjnego ’96, w którym uczestniczyła:
…Twoje nauczanie w Dzięgielowie wzmocniło i pogłębiło moje rozumienie Boga. Po powrocie do domu znów zaczęłam studiować 40 rozdział Księgi Izajasza. W miarę czytania kolejnych rozdziałów, Bóg pokazywał mi wciąż nowe rzeczy o sobie i zaczęłam Go uwielbiać za to, jaki jest. Takie samo wrażenie odniosłam po przeczytaniu Księgi Psalmów. Zrozumiałam, że On przychodzi do poszukujących serc i tak jak deszcz obmywa grunt, tak On orzeźwia spragnione serca.
Teraz rozumiem prawdę Bożej wszechwładzy o wiele lepiej niż wcześniej. Konsekwencją tego jest fakt, że mocniej wierzę Panu.
Próbuję mieć w sercu obraz Boga, który kontroluje wszystko, co się dzieje w moim życiu. Kiedy pamiętam, że On jest wszechmocny, doświadczam radości, pokoju i poczucia bezpieczeństwa. On zdejmuje wszystkie ciężary z moich pleców.
Podczas jednego z Twoich wykładów Bóg otwarł moje oczy i pomógł mi zrozumieć prawdę o Jego mądrości. Rozumiem, że Bóg używa różnych sytuacji i okoliczności, by osiągnąć zamierzony cel w moim życiu. Teraz, kiedy widzę to wyraźniej, przestałam pytać: dlaczego. Chcę wiedzieć, czego mój kochający Ojciec chce mnie nauczyć przez problemy, z którymi się borykam. We wszystkim widzę działanie Bożej ręki.
Także co do obrazu Boga jako kochającego Ojca, jaki nam przedstawiłeś, jest w moim sercu głębokie pragnienie bycia blisko Niego, posiadania z Nim łączności i otrzymania radości, jaką tylko On może mi dać.
To specjalne błogosławieństwo TE w Dzięgielowie pozostanie ze mną na długi czas. Tak trudno było wyjechać i powiedzieć „do widzenia” Tobie i wszystkim ludziom, których tam spotkałam. Dziękuję Bogu za tak wiele wspaniałych wspomnień…
Copyright © 2021 Ruch Chrześcijański Mt28 Wszelkie prawa zastrzeżone.